Aktualności

Nasz projekt to coś więcej niż osiedle

 

- Projekt Port Drzewny łączy dwie rzeczy, na których nam zależało: nowoczesne podejście do budowania i wyjątkowe miejsce, które ma czystą kartę. Tylko w takim miejscu możemy zrealizować nasz koncept, czyli budowę od podstaw nowej tkanki miejskiej, zeroemisyjnej, zrównoważonej i w zgodzie z naturą – mówi Jakub Bronka*, prezes spółki Port Drzewny, inwestora projektu pn. „Port Drzewny”.

 

Dlaczego Port Drzewny? Skąd pomysł, żeby akurat zbudować osiedle na granicy Torunia i gminy Zławieś Wielka?

Mieszkańcy Torunia (ale nie tylko oni) kupując dom lub mieszkanie, powinni mieć wybór i nie godzić się na kompromisy typu: „kupuję tanio, ale w marnej lokalizacji”, „decyduję się na większy metraż, ale mam za oknem sąsiada, który kopci w piecu”, „mam domek pod miastem, ale nie czuję się bezpiecznie, bo do najbliższego sąsiada mam kilometr” albo „mam ładny widok i nowoczesny blok, ale przez 30 lat będę płacić za to ogromną ratę kredytu”. To niektóre z dylematów, jakie mają torunianie kupujący mieszkanie lub dom w Toruniu lub pod Toruniem. Nie chcę czarować, że nasza oferta to spełnienie marzeń każdego klienta. Wychodzi jednak naprzeciw oczekiwaniom i potrzebom, jakie mają kupujący nieruchomości w naszym mieście. Projekt Port Drzewny jest odpowiedzią na nie. Tu nie ma kompromisów.

Nasza propozycja jest w pełni kompleksowa: kupujesz nowoczesny dom zaprojektowany przez pracownię Piotra Sobocińskiego, jednego z najlepszych toruńskich architektów, w wyjątkowym miejscu - kilkadziesiąt metrów od granicy Torunia i gminy Zławieś Wielka, w sąsiedztwie Portu Drzewnego, na uboczu miasta, z dala od przemysłowych kominów, spalin czy hałasu. W Toruniu nie ma drugiego takiego miejsca, które jest na wpół dzikie, oferującego liczne trasy do spacerowania czy jazdy na rowerze i które w najbliższych latach bardziej otworzy się dla torunian i przyjezdnych.

 

Torunianie na nowo odkrywają Port Drzewny. W ślad z tym idą kolejne miejskie inwestycje w to miejsce. O jakie plany chodzi?

W tym roku ma być realizowany projekt z budżetu partycypacyjnego, dzięki któremu przy północnym brzegu portowego basenu powstanie ścieżka pieszo-rowerowa, miejsce do piknikowania, punkt widokowy na Wisłę, pomost i slip do wodowania łodzi. To tylko wycinek planów, jakie wiąże z tym miejscem miasto. W ubiegłym roku urząd miasta i Stowarzyszenie Architektów Polskich rozstrzygnęli konkurs na zagospodarowanie prawobrzeża Wisły. Konkurs, do którego przystąpili architekci z różnych zakątków Polski, objął także obszar Portu Drzewnego. Zwycięska wizja Patryka Gwiazdy i Dawida Jarosza to zupełnie inne i nowe spojrzenie na to miejsce. To dość odważna wizja, która zakłada np. oczyszczenie wody i utworzenie kąpieliska w basenie portowym, utworzenie wake parku do uprawiania sportów wodnych czy też punktu widokowego w miejscu, gdzie Port Drzewny łączy się z Wisłą. Port Drzewny dzięki temu projektowi stanie otworem nie tylko dla spacerowiczów czy wędkarzy – jak to jest obecnie, ale również dla miłośników sportów wodnych czy odpoczynku nad wodą, ale również dla kajakarzy, którzy będą mieć tutaj swoje pomosty. Kto nie chciałby mieszkać w takim wyjątkowym otoczeniu jak Port Drzewny? Nasz projekt łączy dwie rzeczy, na których nam najbardziej zależało: nowoczesne podejście do budowania i wyjątkowe miejsce.

 

A dlaczego wybór padł właśnie na tę lokalizację, czyli w Starym Toruniu, a co istotne - z dala od innych zabudowań?

Bo to miejsce ma czystą kartę. To teren oddalony od innych budynków, bez uciążliwego sąsiedztwa.


Tylko w takim miejscu możemy zrealizować w całości nasz koncept, czyli budowę od podstaw nowej tkanki miejskiej, zeroemisyjnej, zrównoważonej i w zgodzie z naturą. Chodziło nam o miejsce, które ma dogodną wentylację, gdzie jest wizualny kontakt z naturą, mające otwarcia widokowe i ogromne przestrzenie, dające wrażenie wolności, a jednocześnie budzące ciekawość.


W młodości – najpierw z rodzicami, a później jako student – jeździłem dużo po Europie. Rozwiązania, jakie zobaczyłem w Europie Zachodniej w latach 90., zrobiły na mnie wielkie wrażenie. Odwiedziłem wiele miast i osiedli, gdzie pojawiły się innowacyjne rozwiązania, o których wówczas w Polsce nikt nie śnił. Kiedy my betonowaliśmy kolejne skrawki osiedli, żeby pomieścić przybywającą liczbę samochodów, tam starano się już wypychać samochody na obrzeża osiedli. Jestem zdania, że należy sięgać po najlepsze rozwiązania i szukać wzorów na zewnątrz. Nie może być tak, że wszystko uzależnione jest od oczekiwań i potrzeb klientów czy też od oglądania się na konkurencję i tego, co ona zaproponuje. Inwestorzy i zatrudniani przez nich architekci powinni zawsze iść krok dalej. Mam nadzieję, że nam się to uda właśnie w Porcie Drzewnym.

Kiedy na początku lat 90. po raz pierwszy pojechałem do Utrechtu, zauroczyło mnie to, że rowery praktycznie wyparły tam samochody. Ale u nich zaczęło się to już w latach 60. Efekt jest taki, że w mieście liczących 1,3 mln mieszkańców, aż jedna trzecia mieszkańców jeździ do pracy czy szkół na rowerach. Marzy mi się to, żeby Port Drzewny wyznaczał nowe trendy.

 

Nie używasz słowa „osiedle”, a inwestycję nazywasz „Projektem Port Drzewny”. Dlaczego? Czy to ma jakieś znaczenie?

Ma i to duże. Projekt Port Drzewny to coś więcej niż kolejne osiedle pod Toruniem. To nie będzie kilka domów na krzyż z podstawową infrastrukturą, czyli jakimś podstawowym dojazdem, utwardzoną drogą i oświetleniem. Pod Toruniem nie powstają jakieś duże projekty związane z budownictwem jedno- czy wielorodzinnym. Jeśli już jakaś firma decyduje się na inwestycję, to ogranicza się do małego obszaru i stawia co najwyżej kilkanaście domów. Budownictwo jednorodzinne wciąż jest mocno rozproszone. Bywa że odległość, jaka dzieli nasz dom od domu sąsiada, to kilometr lub więcej. Wiele nowych domów powstaje przy gruntach rolnych lub gospodarstwach. Bywa że mieszkasz na wsi, a nie masz, gdzie pójść na spacer.

Wiele osób marzy o własnym domu z ogrodem, blisko miasta, z dobrym dojazdem lub o tym, żeby porzucić miasto, ale nie zerwać z nim kontaktów, być w nim codziennie. Jednak ta rzeczywistość po przeprowadzce pod miasto prędko okazuje się nie taka kolorowa. Pomijając już codzienne dojazdy, pojawiają się różnego rodzaju uciążliwości: że do najbliższego sklepu jest pół godziny pieszo, że wiejskie drogi są nieoświetlone, że jesienią lub zimą nie da się wywietrzyć domu, bo dookoła nas wciąż jest mnóstwo kopciuchów, że czasami nie ma zasięgu, że musisz wzywać co dwa tygodnie szambowóz, bo masz za małe szambo.  Osoby, które przeprowadzają się z miasta na wieś, mają już swoje - nazwijmy to - cywilizacyjne przyzwyczajenia. I często starają się je, bywa że na siłę, z tej wsi zrobić miasto. Na tym tle często dochodzi do konfliktów „starych” i „nowych” mieszkańców.

Przygotowując „Projekt Port Drzewny” bazowałem na wieloletnim doświadczeniu – najpierw w branży obrotu nieruchomościami, a później przy realizacji dużych projektów deweloperskich i budowie domów jednorodzinnych. Wiem, że osoby, które przeprowadzają się pod miasto mają zupełnie inne potrzeby. Duża część z nich chce mieć przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa. Oczywiście, każdy z nich marzy o tym, żeby mieć własny dom, własny ogród, chce się nieco odseparować od świata zewnętrznego (zwłaszcza teraz, w dobie pandemii), ale też od sąsiadów. Jednocześnie, takie osoby chcą się też czuć bezpiecznie, nie tyle tworzyć jakąś sąsiedzką wspólnotę, ale mimo wszystko - mieszkać w wyjątkowym miejscu, jednakże wśród ludzi.

Nie chcę nazywać Portu Drzewnego „osiedlem”, bo skala tej inwestycji jest znacznie większa – to nowa dzielnica lub przedmieście Torunia. Deweloperzy nadużywają słowa „osiedla”. Często w ten sposób nazywają kilka budynków jedno- lub wielorodzinnych. Nasz projekt jest realizowany tuż za granicą miasta, nazywanie go więc osiedlem gryzie się więc administracyjnie. Mogę powiedzieć jedno: to nie jest inwestycja na kilkanaście czy kilkadziesiąt domów. To inwestycja na lata. W Porcie Drzewnym od podstaw zbudujemy pokaźny kawałek miasta z wszystkimi zaletami, które łączą się z mieszkaniem pod miastem.

 

W miejscu, gdzie powstaną pierwsze budynki, do tej pory rosła… kukurydza. To rozległy obszar. Jak tam zbudować miasto?

Niektórzy słysząc hasło „inwestycja budowlana pod miastem”, myślą, że ktoś zaraz tam wejdzie z buciorami i wszystko będzie karczować: niwelować teren, wycinać drzewa i na potęgę wszystko betonować. Nasze podejście jest zupełnie inne. W Niemczech każdą inwestycję poprzedza wycena wartości ekosystemu, w którym ma ona powstać. Tamtejsze przepisy wykluczają możliwość pogorszenia stanu środowiska. Po zakończeniu przedsięwzięcia wartość środowiskowa działki powinna więc pozostać co najmniej taka sama. Najlepszym scenariuszem jest jednak podniesienie wartości ekologicznej terenu. Taki cel również nam przyświeca. Sprawdziliśmy, że większą wartość środowiskową będzie mieć nasz projekt niż istniejące tam od wielu lat pole kukurydzy, na które musi przyjechać ciężki sprzęt, który emituje spaliny i hałas podczas siewu, a potem zbioru kukurydzy.

Co więcej, nasz projekt nie będzie znacząco oddziaływać na środowisko: po pierwsze - domy, które zbudujemy będą niskoenergetyczne oraz zeroemisyjne; po drugie - będziemy stawiać na odnawialne źródła energii (pompy ciepła, panele fotowoltaiczne, miniaturowe turbiny wiatrowe, a w przyszłości być może ciepło geotermalne); po trzecie - my w przeciwieństwie do wielu deweloperów nie będziemy wycinać drzew, a je sadzić, co będzie można śledzić na liczniku zasadzonych drzew, który pojawi się na naszej stronie www; po czwarte - stale będziemy monitorować jakość powietrza w miejscu inwestycji, co też będzie można znaleźć na naszej witrynie; po piąte – na osiedlu ograniczymy do minimum ruch samochodów, auta będą mogły poruszać się tylko po kilku ulicach i parkować tylko na skraju osiedla; po szóste – mieszkańcy będą mieć do dyspozycji liczne aleje z nowo zasadzonymi drzewami, krzewami, bylinami, łąkami kwietnymi, ozdobnymi trawami czy też ziołami, a także zadbane tereny zieleni; po szóste – dużą uwagę poświęcimy także gospodarce wodnej – mieszkańcy będą mogli zbierać deszczówkę i nią np. podlewać ogrody, poza tym będzie ona również trafiać do tzw. ogrodów deszczowych na terenach zieleni, dzięki temu stworzy się wyjątkowy mikroklimat i zwiększy bioróżnorodność, a co najważniejsze – deszczówka będzie równomiernie rozsączana do gleby; po siódme - mógłbym tak długo wyliczać! – mieszkańcy w dużym stopniu będą wykorzystywać energię wytworzoną na miejscu np. przez panele fotowoltaiczne, które znajdą się na dachach budynków oraz na car portach, czyli zadaszonych miejscach postojowych z gniazdem do ładowania samochodów elektrycznych. To tylko ułamek rozwiązań. Realizując te założenia, będziemy chcieli skorzystać z wiedzy i doświadczenia kadry naukowej UMK i w tym celu podpisaliśmy z naszą toruńską uczelnią stosowny list intencyjny.

 

Teraz wszystko musi być eko. Każdy buduje lub reklamuje swoje osiedle jako ekologiczne. Bycie eko jest trendy. Tylko o to chodzi?

Pomyślność realizacji takich koncepcji musi wynikać z projektowania ekorozwiązań już na etapie tworzenia projektów budowlanych.


Na wstępie przyjęliśmy, że idziemy w takim kierunku, gwarantujemy więc, że w naszym przypadku przydomek eko- nie będzie tylko sloganem, marketingową zagrywką lub ładnym opakowaniem. Mówimy o realnym ekoprojekcie. Świadomość ekologiczna Polaków jest coraz większa. Oczywiście w tej materii jest wciąż dużo do zrobienia, ale coraz więcej z nas świadomie chce zmniejszać swój negatywny wpływ na środowisko. Mieszkając w budynku wielorodzinnym, jest to możliwe, ale na pewno w mniejszym stopniu niż w przypadku domu jednorodzinnego.


Oprócz rosnącej świadomości ekologicznej nie można nie zauważyć zmieniających się przepisów, które wymuszą na inwestorach takie, a nie inne rozwiązania sprzyjające środowisku. Poczynając od uchwał antysmogowych a kończąc na ostatniej nowelizacji prawa budowlanego związanego ze zmniejszeniem zapotrzebowania na energię grzewczą budynków. Realizując nasz projekt nie tylko chcemy być w zgodzie z oczekiwaniami przyszłych mieszkańców czy nowych przepisów, ale także chcemy pójść krok dalej i wprowadzić innowacyjne rozwiązania, które dla niektórych mogą się dziś wydawać wizjonerskie lub nawet nierealne. Nie bez przyczyny chcemy ograniczyć ruch samochodowy.

Zamierzamy pójść dalej, oferując mieszkańcom wypożyczanie elektrycznych aut np. na godziny lub w ramach abonamentu. Jedno gospodarstwo domowe nie musi mieć przecież dwóch samochodów. W podobny sposób będziemy chcieli też zachęcać mieszkańców do przesiadania się na rowery, oferując im np. jednoślady napędzane elektrycznie. Kolejnym krokiem - i nie jest to science fiction – mogłyby być samochody autonomiczne, które będą np. dowozić mieszkańców osiedla do węzłów przesiadkowych komunikacji miejskiej. Pompy ciepła, panele fotowoltaiczne czy miniaturowe turbiny wiatrowe stają się powoli standardem, więc nie ma, co rozwijać tego tematu. To dla nas absolutne minimum. Podobnie jak np. szczelna powłoka budynku czy odpowiednia wentylacja domów uwzględniająca parametry wilgotnościowe czy temperaturowe.

Duży nacisk chcemy położyć na wykorzystanie naturalnego oświetlenia. Bo to ono wyznacza naturalny rytm życia człowieka, wpływa na jego funkcjonowanie i produktywność. Do budynków, m.in. dzięki dużym oknom, będzie więc docierać duża ilość światła z zewnątrz. Jednocześnie zadbamy o systemy zacieniania i odpowiednie nasłonecznienie budynków. Za stopień nagrzewania się okien i elewacji będą odpowiadać sterowane elektronicznie żaluzje i rolety zewnętrzne zsynchronizowane. To zapewni odpowiednie zbilansowanie energetyczne budynku.

 

Ale czy na to wszystko będzie stać mieszkańców Torunia?

Tak, realizujemy ten projekt z myślą o mieszkańcach Torunia, dlatego też pod względem cenowym ta oferta będzie dopasowana do możliwości torunian. Każdy znajdzie u nas coś dla siebie. W pierwszym etapie powstanie 58 budynków. Zabudowa będzie zróżnicowana. Zaproponujemy kilka rodzajów budynków np. bliźniaki (każdy po 129 m kw.), szeregowce (cztery domy po ok. 100 m kw.), zabudowę atrialną (cztery budynki z patio z metrażami od 75 do 104 m kw.).

Jednym z naszych pomysłów jest powołanie spółdzielni energetycznej - mieszkańcy na użytek całej społeczności będą produkować prąd na dachach domów i zadaszeniu miejsc postojowych. Jedna z takich spółdzielni energetycznych działa we Wrocławiu. Produkuje prąd na powierzchni pół hektara. Efekt? Po roku od uruchomienia roczne koszty energii zmniejszyły się z 425 tys. do 120 tys. zł, a w kolejnym do zaledwie 83 tys. zł. To oczywiście przełoży się na niższe rachunki za prąd. Mieszkańcy będą się mogli „wymieniać się" prądem w ramach spółdzielni energetycznej, raz jeden wyprodukuje więcej, a zużyje mniej, raz drugi będzie mieć niedobór. W dalszej perspektywie planujemy budowę własnej elektrowni fotowoltaicznej, która powstanie w sąsiedztwie naszego projektu.

 

Jak długo potrwa realizacja całego projektu? Ile będzie etapów?

Wstępnie podzieliśmy cały projekt na 10 etapów. Przedsięwzięcie z pewnością swój finał będzie mieć dopiero w latach 30. XXI w. Obszar inwestycji jest rozległy. Chcemy stworzyć miejsce, które docelowo będzie samowystarczalne. Oprócz domów jednorodzinnych, od których zaczynamy, myślimy o budynkach wielorodzinnych, żłobku, przedszkolu i szkole, a także licznych punktach handlowo-usługowych i rekreacyjno-wypoczynkowych. Codzienne zakupy i sprawunki będzie można zrobić na miejscu, nie jadąc do Przysieka czy do Torunia.

Osią osiedla będzie główna aleja na linii północ-południe, biegnąca przez środek osiedla w kierunku Wisły. Będzie się ona łączyć z mniejszymi alejami prowadzącymi do poszczególnych budynków. Tam będą miejsca spotkań, odpoczynku i wyciszenia, ale także aktywności mieszkańców np. do plenerowych wystaw czy eventów. Tam mogą powstać kawiarnie czy restauracje – wszystko to, czego będą potrzebować mieszkańcy. Obecnie praca zdalna już nikogo nie dziwi. Nie trzeba jej jednak koniecznie wykonywać w domu. Stworzymy więc małe biura na wynajem np. na godziny lub małe wspólne przestrzenie, gdzie będzie można spokojnie popracować i mieć w zasięgu ręki niezbędne narzędzia do pracy biurowej. Po co to wszystko? Żeby to Port Drzewny żył przez całą dobę.

Nie chcemy tworzyć kolejnej podmiejskiej sypialni. Takich sypialni mamy aż nadto pod Toruniem i wiemy, że ten kierunek się nie sprawdza. „Nowi” mieszkańcy podmiejskich gmin nie integrują się lub nie potrafią się jakoś specjalnie integrować ze „starymi” mieszkańcami. Dla nich dom pod miastem to trochę taki hotel, do którego wracają późnym wieczorem, zabierając po drodze swoje dzieci z zajęć dodatkowych. My chcemy, żeby w Porcie Drzewnym spędzali jak najwięcej czasu, żeby to było ich miejsce na Ziemi, żeby mogli tu bezpiecznie zostawić swoje dzieci pod okiem nauczycieli i opiekunów w żłobku, przedszkolu lub szkole. Albo żeby rozwijali swój biznes na miejscu.

To wszystko jednak nie powstanie od razu. Jesteśmy na początku tej drogi. Nasz cel jest jednak jasno sprecyzowany: budujemy nowy Toruń i chcemy być stale obecni w tym miejscu. To nie jest inwestycja na kilkadziesiąt domów. To projekt działający jak naczynia powiązane. Co więcej, my nie chcemy wybudować tych domów i sobie pójść. Chcemy być obecni także po zakończeniu projektu, np. prowadząc wspomnianą spółdzielnię energetyczną bądź świadcząc inne usługi dla mieszkańców. Jedna inwestycja i jeden inwestor to najlepszy układ, daje gwarancję tego, że będziemy dbać od początku do końca o wszelkie detale związane z realizacją kolejnych etapów projektu.

 

Wszyscy deweloperzy – zarówno ci mali, jak i duzi – zawsze bardzo chwalą się lokalizacją swoich inwestycji i dogodnym dojazdem. Dlaczego wy o tym nie mówicie tak dużo jak inni?

Bo to jest oczywiste. Chyba nie trzeba żadnego zmotoryzowanego torunianina przekonywać do tego, że Szosa Bydgoska jest najmniej zakorkowaną trasą wylotową w Toruniu. Nie ma tam tak wielu sygnalizacji świetlnych jak gdzie indziej – na samej ul. Grudziądzkiej można ich naliczyć aż osiem. Wsiadając do auta z Portu Drzewnego, po prostu się jedzie prosto do celu, bez większych komplikacji. Jak jest po drugiej stronie miasta? Doskonale o tym wiedzą mieszkańcy np. Krobi, Brzozówki czy Głogowa. Oni czasami czekają kilka lub kilkanaście minut, żeby włączyć się do ruchu na drodze krajowej nr 10. Dodając do tego dojazd do samego Torunia, często robi się z tego kilkadziesiąt minut. Nie wspominając już o sytuacjach wyjątkowych jak kolizja czy wypadek.


Wyjazd z Torunia w kierunku gminy Zławieś Wielka pod tym względem jest bezproblemowy. Z terenu naszej inwestycji naprawdę można dojechać w kilkanaście minut na toruńską Starówkę. I nie jest to żadna sztuczka marketingowa. To pokaże wam każda nawigacja. Bliżej miasta już nie da się budować. Port Drzewny powstaje kilkanaście, kilkadziesiąt lub kilkaset metrów (w zależności od usytuowania budynku) od granicy gminy Zławieś Wielka z Toruniem. A konkretnie w Starym Toruniu, w pobliżu miejsca pierwszej lokacji Torunia.


 

Jak będzie wyglądać dojazd do osiedla i drogi wewnętrzne?

Jest kilka możliwości dojazdu. Główny, najszybszy i rekomendowany przez nas będzie taki: Szosą Bydgoską, drogą krajową nr 80, ul. Sołecką, a następnie ul. Szeroką w Starym Toruniu. Docelowe rozwiązania komunikacyjne jeszcze konsultujemy z władzami gminy Zławieś Wielka. Dotrzeć będzie można także ul. Port Drzewny w Toruniu czy też ul. Baśniową leżącą już w Starym Toruniu. Dróg wewnętrznych, po których będą się poruszać samochody i gdzie będą miejsca postojowe, będzie mniej niż alei do ruchu pieszego.

Widzimy jak bardzo – nie tylko na przykładzie Torunia – w przestrzeni publicznej dominują auta. Na wielu osiedla pod postoje wyznaczane są ostatnie skrawki zieleni, które w szybkim tempie wypełniają się samochodami. Trudno nadążyć za potrzebami parkingowymi w mieście. Nasz projekt zakłada, że miejsca parkingowe znajdą się głównie na skrajnych drogach, okalających teren inwestycji. To, że duża część terenu będzie wyłączona z ruchu samochodowego, będzie powodować, że mieszkańcy nie będą czuli się zamknięci w domu. Będą mieli, gdzie pójść i wypocząć. Tam, gdzie normalnie – na innych osiedlach - stałyby samochody, znajdą się u nas miejsca wypoczynku. Dzieci bezpiecznie dotrą do placu zabaw.

Teraz na wielu osiedlach jest tak, że autem można podjechać pod samą klatkę schodową. To wydaje się bardzo wygodne, ale nie jest bezpieczne. Przykładowo: niemal po wszystkich alejkach na Rubinkowie, gdzie bawią się dzieci, mogą jeździć auta. Mało kto trzyma się prędkości do 20 km na godz., która obowiązuje w strefie zamieszkania. U nas tego nie będzie. Tam, gdzie będą auta, ruch zostanie spowolniony. Na zbiegu tras samochodowych powstaną małe ronda. Bezpieczeństwo mieszkańców, zwłaszcza tych najmłodszych, to dla nas absolutny priorytet. Poza tym ograniczając ruch, ograniczamy hałas czy też emisję spalin. Odpowiednie zagospodarowanie przestrzeni parkingowej pozwoliło nam wydzielić liczbę parkingów znacząco przewyższającą standardy obowiązujące w Toruniu. Takie podejście daje gwarancję komfortu mieszkańców i osób przyjezdnych, że nie będą musieli przemierzać setek metrów w poszukiwaniu wolnego miejsca parkingowego.

 

Skąd więc pomysł, żeby przy lub w domach nie było garaży?

To oczywiście konsekwencja naszego wyboru, czyli miejsca z ograniczonym ruchem samochodowym. Bazując jednak na wieloletnim doświadczeniu z osobami kupującymi mieszkania lub domy, a także na obecnych tendencjach, należy stwierdzić, że coraz częściej w garażach w budynkach powstających pod miastami nie są trzymane samochody. Większość wykorzystuje je jako miejsca do przechowywania, dodatkowe pomieszczenie z kotłownią, gdzie można schować ogrodowy stół, krzesła, parasol, basen czy też inne sprzęty ogrodowe. Wiele garaży z czasem zamienia się w wielkie graciarnie, a auta stoją przy domu lub pod wiatą. Co chcemy dać w zamian? Przy każdym domu powstanie nieduży schowek na sprzęty ogrodowe. Będzie można tam np. przechować kosiarkę, pomieści on też rowery i inne sprzęty.

Każdy dom będzie mieć też wyznaczone stałe miejsce parkingowe. Postoje będą stale monitorowane. Poza tym na skrajnych parkingach powstaną wspomniane jużcar porty, czyli miejsca parkingowe z zadaszeniem, na którym pojawią się panele fotowoltaiczne. Ci, którzy mają samochody elektryczne, będą mogli tam zainstalować wall box do ładowania pojazdu (mieszkając w bloku posiadanie auta elektrycznego jest obecnie praktycznie wykluczone). Poza tym będą tam gniazdka, żeby np. podłączyć odkurzacz i sprzątnąć samochód. To, czy na car porcie znajdą się panele fotowoltaiczne, bo to przecież są dodatkowe koszty, będzie zależeć już od kupującego. Jeśli skorzysta z takiego rozwiązania, będzie mógł dodatkowo produkować prąd na użytek swojego domu. Jeśli nie – fotowoltaikę na carporcie zainstaluje spółdzielnia energetyczna. Nie będziesz mieć garażu, ale możesz zarabiać na miejscu postojowym? Myślę, że to doskonała alternatywa.

 

Smart home i internet rzeczy powoli staje się standardem. Jak to będzie wyglądać w przypadku Portu Drzewnego?

Doskonale zdajemy sobie sprawę, w jakim kierunku podążają technologie wykorzystywane w zarządzaniu domami. Prowadzimy rozmowy z firmami, które wyznaczają trendy na tym rynku. Skorzystają na tym także mieszkańcy, którzy będą mieli dostęp do nowoczesnych technologii i konkurencyjnych ofert. Dzięki modyfikacji rekuperatora będzie możliwa np. dezynfekcja całego domu. Przykładowo: wracamy do domu o godz. 17, więc ustawiamy, żeby codziennie ok. godz. 15 rozpoczynało się ozonowanie pomieszczeń. Oprócz systemu ogrzewania chcemy także zaoferować system chłodzenia domów np. podczas upalnych dni. Będzie to efektywniejsze przy użyciu mat i rurek kapilarnych. Nie trzeba będzie więc inwestować w klimatyzatory, które szpecą elewacje.

 

Czym zatem Port Drzewny różni się od innych projektów deweloperskich realizowanych teraz w Toruniu?

Przede wszystkim skalą. To nie jest kolejna, nieco większa inwestycja deweloperska, którą ktoś chce ładnie opakować i sprzedać, a następnie zacząć się rozglądać za kolejnym terenem i kolejną inwestycją. Spółka Port Drzewny to spółka celowa, która powstała tylko w jednym celu – ma zrealizować projekt złożony z 10 etapów. Szacujemy, że inwestycja potrwa ponad 10 lat, a Port Drzewny stanie się domem dla kilku tysięcy osób. Projekt będzie realizowany na obszarze, którego powierzchnia jest większa niż toruńska Starówka i nieco mniejsza niż Jakubskie Przedmieście. To wielkie wyzwanie. Jestem przekonany, że dzięki naszemu projektowi torunianie w końcu będą mieć alternatywę.

 


*Jakub Bronka - prezes spółki Port Drzewny, wcześniej główny menedżer projektów deweloperskich realizowanych w Toruniu i Łodzi (ok. 400 mieszkań wybudowanych, w tym ponad 200 w Toruniu), a także inwestor domów jednorodzinnych w Toruniu. Wcześniej właściciel biura Bronka Nieruchomości. Z wykształcenia prawnik.
oferta

Port Drzewny

Stary Toruń
649 000 zł
oferta

Port Drzewny

Stary Toruń
795 000 zł
oferta

Port Drzewny

Stary Toruń
695 000 zł

Ta strona wykorzystuje pliki cookies w celach statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb klientów. Zmiany ustawień dotyczących plików cookie można dokonać w dowolnej chwili modyfikując ustawienia przeglądarki. Korzystanie z tej strony bez zmian ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia.

rozumiem