– Port Drzewny z pewnością jest alternatywą dla mieszkania w mieście. Budynki w założeniu mają być osiągalne na poziomie finansowym porównywalnym z mieszkaniem w Toruniu. To propozycja dla osób, które z jednej strony dobrze i bezpiecznie czują się wśród ludzi, nie chcą się zupełnie odgradzać, a z drugiej strony chcą mieć kawałek swojej działki, swojego ogródka, gdzie będą mogli wypocząć i mieć przestrzeń dla dzieci lub wnuków. Staraliśmy się tak kształtować zabudowę, żeby każdy w swojej części mógł znaleźć intymność, żeby okna na siebie nie patrzyły, żebyśmy, siedząc na tarasie, nie czuli na sobie wzroku sąsiada – mówi Piotr Sobociński*, toruński architekt i autor projektu osiedla Port Drzewny.
Pański ojciec – Czesław Sobociński – w latach 70. i 80. projektował całe osiedla w Toruniu m.in. osiedle Na Skarpie. Teraz idzie pan jego śladami, m.in. projektując osiedle Port Drzewny. Jak się projektuje takie duże założenia? Czy jest to znacznie trudniejsze od projektowania pojedynczych budynków?
Nie potrafię sobie wyobrazić tego zadania, jakie stało przed moim śp. Tatą i Adamem Kołodziejem, którzy na początku lat 70. – mój tata miał wtedy mniej lat niż ja obecnie! – mieli zaprojektować tak wielkie osiedle z wielkiej płyty. Nie mieli wtedy zbyt wiele możliwości, jeśli chodzi o architekturę. Wszystko było uwarunkowane technologicznie np. od miejsca, w którym trzeba postawić dźwig – którego nie można potem ruszyć – i sięgnąć nim jak najwięcej budynków. Obecnie te możliwości architektoniczne są dużo większe, choć paradoksalnie właśnie techniczne uwarunkowania lub ograniczenia zawsze trochę nam w pracy pomagają. Projektowanie w zupełnie pustej przestrzeni, bez przeszkód, ale też punktów odniesienia, jest najtrudniejsze, bo trudniej jest znaleźć pierwsze, wyjściowe założenia. Jeśli projektujemy plombę w istniejącej zabudowie, zawsze możemy się czegoś chwycić. Mamy linię zabudowy, granice działki, rytmy elewacji, dachów wyznaczone przez sąsiednie budynki, kolorystykę. Mamy bezpośredni kontekst, a projektowany budynek staje się małym elementem większej całości. Projektowanie na tak dużym terenie, mimo kontekstu szerszego otoczenia, wymaga stworzenia całkiem nowego „języka” projektowanej zabudowy, która będzie tę przestrzeń definiować.
Projektując osiedle Na Skarpie, ówcześni architekci nie mieli takiego kontekstu. W przypadku Portu Drzewnego jest podobnie. To projekt, który powstaje praktycznie od podstaw. To wyzwanie?
Z pewnością, chociaż już wcześniej nasze biuro zajmowało się takimi dziewiczymi terenami np. na toruńskim JAR-ze. Na początku staramy się znaleźć jakiś punkt odniesienia, wychodząc zwykle od układu komunikacji. Podchodzimy do projektowania trochę od zewnątrz, starając się zastanowić nad tym, jak dany teren ma funkcjonować z punktu widzenia jego użytkownika. Najtrudniej znaleźć pierwszy element, pierwszy pomysł, potem opracowujemy koncepcję metodą kolejnych przybliżeń.
W Porcie Drzewnym skala inwestycji jest duża, mówimy tu o ponad 40 hektarach. Żeby każdy odnalazł coś, co sprawi, że będzie mógł się z tym miejscem identyfikować, musi powstać przestrzeń, do której ludzie mogą się odnosić, w której mogą się orientować. Wydawało się nam logiczne, że nie może być to po prostu rozrzucona przypadkowo zabudowa, że chcemy zaproponować jakieś centrum. Dlatego wyznaczyliśmy na początku główną oś, która prowadzi nas z północy na południe szerokim ciągiem spacerowym, wzbogaconym o zieleń, zbiorniki wodne, małą architekturę. Następnie zaczęliśmy kształtować poszczególne kwartały zabudowy w prostym i czytelnym układzie urbanistycznym, który daje dobrą orientację. Ten układ można różnicować na wiele sposobów, zielenią, różnymi rodzajami zabudowy, elementami małej architektury. Natomiast podstawowy układ urbanistyczny powinien być według nas prosty, czytelny i intuicyjny. Zawsze staramy się do tego dążyć.
Jaki więc jest ten pomysł na osiedle Port Drzewny?
Całe założenie urbanistyczne jest ułożone tak, żeby główne dojazdy do niego prowadziły z dwóch narożników – północno-wschodniego i północno-zachodniego. We współpracy z inwestorem zdecydowaliśmy się maksymalnie wyeliminować ruch samochodowy. Drogi przeznaczone dla samochodów wraz parkingami opasają więc osiedle jak zewnętrzny kokon, który następnie daje nam dostęp do poszczególnych kwartałów zabudowy, lecz bezpośrednio do budynków dociera się już pieszo. Wewnątrz osiedla będą oczywiście osobne ciągi piesze z dopuszczeniem ruchu dla dostaw, karetek czy straży pożarnej, ale tam najważniejsi są już piesi, nie kierowcy. Nie będzie takiej sytuacji, że każdy samochód wjeżdża w środek osiedla i plącze się między budynkami po alejkach. Jeśli więc ktoś wybierze się na spacer lub pójdzie z dziećmi na plac zabaw, nie będzie musiał meandrować między samochodami, jak to się dzieje na wielu osiedlach, gdzie kolejne tereny zamieniane są w parkingi.
Ten pierwszy pomysł, punkt odniesienia, od którego wyszliśmy, to ciąg spacerowy na osi północ-południe, to główna aorta założenia. W jego północnej części znajdą się m.in. obiekty handlowe i usługowe. Następne od północy na południe poprowadzony będzie deptak z urządzoną zielenią, ławkami, miejscami spotkań, ogrodami deszczowymi czy oczkami wodnymi, a także drobnymi lokalami usługowymi znajdującymi się w parterach budynków. Będzie można tam urządzić np. żłobek, punkt przedszkolny lub klub dla seniorów. Im dalej na południe, w kierunku Wisły, tym bardziej ten deptak będzie się rozrzedzał i przejdzie w część rekreacyjno-sportową m.in. z boiskami, a także połączy się z ciągami spacerowymi nad Wisłą.
Do tej pory wokół Torunia nie były realizowane tego typu projekty. Raczej mamy do czynienia z dość rozproszoną zabudową, czasami bardzo chaotyczną. A tu założenie jest, że Port Drzewny ma być miejscem tętniącym życiem, a nie kolejną sypialnią.
Zakładamy, że mieszkańcami Portu Drzewnego zostaną nie tylko młode małżeństwa z dziećmi czy osoby w średnim wieku, ale również seniorzy – przekrój demograficzny z pewnością będzie dość duży. Projektując to osiedle, myśleliśmy zarówno o tych, którzy rano będą wyjeżdżać do pracy do Torunia i wracać po południu, ale także o tych, którzy będą pracować na miejscu np. zdalnie czy też tych, którzy będą tu odpoczywać na emeryturze. Chcemy stworzyć miejsce, w którym ludzie będą mieli, gdzie pójść, gdzie odpocząć, porozmawiać z sąsiadami, spotkać się z przyjaciółmi. Żeby na miejscu był na przykład fryzjer i inne drobne usługi, sklep osiedlowy, do którego można pójść po pieczywo na śniadanie, restauracja lub kawiarnia, a także zaplecze sportowe. Upraszczając to oczywiście, jeśli ludzie nie mają gdzie wyjść, to często siedzą w domu i oglądają telewizję. Jeśli mają za płotem sąsiada i ani kawałka miejsca na spacery, nie mają gdzie wyjść z dzieckiem lub psem, to zamykają się we własnej przestrzeni lub wsiadają w samochód i uciekają gdzie indziej. Wiele jest takich miejsc w Toruniu, w których poza osiedlem nie ma gdzie wyjść. Brakuje oddechu, nie ma bezpośredniego dostępu do terenów rekreacji. W przypadku Portu Drzewnego mamy doskonałą lokalizację, dostęp do rozległych terenów zielonych, długie ciągi spacerowe wzdłuż Wisły. Często sam tutaj spaceruję lub jeżdżę rowerem. To bardzo malownicza okolica.
Zabudowa Portu Drzewnego ma być bardzo różnorodna – od pojedynczych budynków, poprzez bliźniaki, zespoły czterech budynków, szeregowce po budynki wielorodzinne. Co łączy te budynki? Na osiedlu nie będzie np. spadzistych dachów.
Budynki z dachami spadzistymi strasznie rozpleniły się po polskich przedmieściach. Ma to oczywiście swoją genezę w tradycyjnym historycznym budownictwie, jednak według mnie nie jest to droga, którą należy na dłuższą metę podążać. Już dawno mamy inne możliwości budowania, które pozwalają bezawaryjnie i bezpiecznie realizować dachy płaskie. W tym momencie w takich miejscach jak Toruń czy jego przedmieścia, dachy spadziste uzasadnienia według mnie nie mają, zwłaszcza jeżeli mówimy o takim dużym założeniu urbanistycznym, jakim jest Port Drzewny, które bądź co bądź wytworzy nowy kontekst miejsca.
Spójnikiem, który tutaj będzie łączyć całe założenie, jest architektura – prosta, modernistyczna w formie, oszczędna, przez to też uniwersalna. To nie jest inwestycja na kilka lat, ta architektura musi się obronić przez dłuższy czas. Postawiliśmy jak zawsze w naszych realizacjach przede wszystkim na funkcjonalność oraz na minimalistyczne i oszczędne formy, które w architekturze czy modzie najmniej się dezaktualizują, są najdłużej postrzegane jako atrakcyjne. Staramy się oszczędnie używać kolorów, stawiamy na barwy neutralne. Stosujemy materiały naturalne – drewno i kamień – ale też elementy z żelbetu. Nie chcemy na siłę szukać jakiegoś wyróżnika, żeby zrobić koniecznie coś nowego, ale jednocześnie ryzykować, że za jakiś czas na to spojrzy jako na koszmarek architektoniczny. Świadomie podchodzimy do projektowania architektury uniwersalnej, dobrze rozwiązanej funkcjonalnie, na którą nikt nie będzie narzekał za 10 lub 20 lat.
Port Drzewny to coś pośredniego między miastem a wsią?
Chyba tak, trudno jednoznacznie określić to założenie urbanistyczne miejskim, przedmiejskim, nie jest też wsią ani osiedlem. Port Drzewny z pewnością jest alternatywą dla mieszkania w mieście. Budynki w założeniu mają być osiągalne na poziomie finansowym porównywalnym z mieszkaniem w Toruniu. To propozycja dla osób, które z jednej strony dobrze i bezpiecznie czują się wśród ludzi, nie chcą się zupełnie odgradzać, a z drugiej strony chcą mieć kawałek swojej działki, swojego ogródka, gdzie będą mogli wypocząć i mieć przestrzeń dla dzieci lub wnuków. Staraliśmy się tak kształtować zabudowę, żeby każdy w swojej części mógł znaleźć intymność, żeby okna na siebie nie patrzyły, żebyśmy, siedząc na tarasie, nie czuli na sobie wzroku sąsiada. Wspólne dziedzińce dadzą natomiast możliwość tworzenia się małych społeczności, nawiązywania kontaktów z sąsiadami. To jest cenne. Tam, gdzie będzie to możliwe, zostaną pozostawione przestrzenie otwarte i wspólne – tak, żeby każdy, kto wyjdzie ze swojej małej enklawy, małej prywatności, mógł funkcjonować większej przestrzeni nieograniczonej płotem.
Skąd pomysł, żeby zrezygnować z garaży w zabudowie?
To była wspólna decyzja inwestora i naszego biura. Gdyby w budynkach powstały garaże, nie byłoby możliwe ograniczenie ruchu samochodowego na osiedlu. Są takie przykłady – nie tylko z zagranicy, ale nawet w Toruniu – gdzie udało się ograniczyć ruch samochodowy do minimum. Np. na osiedlu przy ul. Balonowej w Toruniu samochód można zostawić tylko na zewnątrz, a pod klatkę można dojechać tylko w wyjątkowych sytuacjach. Pozwala to zupełnie inaczej kształtować zabudowę, inaczej pokazuje wnętrze urbanistyczne, pozbawione zaparkowanych pod domem samochodów staje się przyjaźniejsze w odbiorze. Nie mamy też spalin, ruchu pod domem, hałasu. Możemy spokojnie wypuścić dziecko poza własny ogródek. Jako Polacy jesteśmy przywiązani do naszych samochodów i mamy do nich często wyjątkowy stosunek. Może to wynika z tego, że stosunkowo niedawno samochody nie były dla nas łatwo dostępne. Ale myślę, że to się zmienia i coraz częściej traktuje się samochody jako rzecz utylitarną. Na przykład Niemcy, o ile mają bardzo często mają zapewnione na swojej działce miejsce do parkowania, to nie budują garaży, a raczej stawiają wiaty tylko po to, żeby uchronić samochód przed wpływami atmosferycznymi. Właśnie z takiego założenia wychodzimy i na zewnętrznych parkingach będziemy projektować zadaszenia dla parkujących samochodów. Te miejsca będą dodatkowo wyizolowane od strony osiedla pasem zieleni, żeby samochody wyeliminować bezpośrednio z powszechnej percepcji. Żyjemy w rzeczywistości wyładowanej po brzegi samochodami, powoli czas to zmienić – przynajmniej tam, gdzie mamy taką możliwość.
Port Drzewny został zaprojektowany zgodnie z zasadami biophilic design, czyli w zgodzie z naturą. Co to oznacza?
Od początku wyobrażałem sobie to tak, że mimo iż de facto zabudowujemy to miejsce, w pewnym sensie będziemy je równocześnie oddawać naturze. Inwestor zamiast wycinać, jak to dzieje się w wielu miejscach w Toruniu, będzie sadzić nowe drzewa lub przesadzać je z innych miejsc. W miejscu, gdzie staną domy, do niedawna rosła m.in. kukurydza. Zamiast tego każdy w ogrodzie będzie mógł – a wręcz powinien – zasadzić drzewo, jeśli nie jedno, to parę. Jeśli będziemy mieć drzewa, to będą też ptaki. To jest powolny proces, ale to osiedle będzie dojrzewało na naszych oczach. W częściach wspólnych pojawi się duża różnorodność gatunków roślin. Tak jak projektuje się ogrody, tutaj także o każdej porze roku będzie działo się coś ciekawego, coś kwitło, coś żyło. Wprowadzimy ogrody deszczowe, które będą zbierać wodę deszczową. To będą naturalne zbiorniki wodne, bez betonu, z szuwarami, do których przylecą kaczki. Od podstaw stworzymy nowy ekosystem. W zgodzie z naturą.
A czy będzie można tam mieszkać w zgodzie z naturą?
Myślę, że będzie to możliwe. Wszystko oczywiście jest w rękach mieszkańców. Idea jest taka, żeby pojawienie się mieszkańców na tym terenie, jak najmniej ingerowało w otoczenie, żeby mieszkańcy mogli świadomie zmniejszać swój negatywny wpływ na środowisko. To będzie możliwe. Na osiedlu nie będzie źródeł niskiej emisji. Domy będą niskoenergetyczne oraz zeroemisyjne. Będą wyposażone w instalacje wentylacyjne z rekuperacją, systemy ogrzewania będą oparte o pompy ciepła. Jakość powietrza w miejscu, gdzie powstanie osiedle, jest nieporównywalnie lepsza niż w Toruniu. Również sam układ budynków i osiedla uwzględnia możliwość przewietrzania osiedla, przy wiatrach wiejących przeważnie z zachodu na wschód. Założenie jest takie, żebyśmy nie mieli przeciągów, tylko wolny przepływ powietrza. Analizowaliśmy ten układ także pod względem ilości oświetlenia. Jako mieszkańcy lubimy bardziej oświetlenie południowo-zachodnie, dlatego że wtedy wracamy z pracy i jesteśmy przyzwyczajeni, że w domu jest to oświetlenie zachodnie. Odchylenie od kierunku północ-południe całego założenia, powoduje, że ilość oświetlenia będzie wystarczająca – zarówno od strony wschodniej, jak i zachodniej. Patrzymy na każdy dom osobno, bo projektując budynki, trzeba zawsze wczuć się w ich przyszłego mieszkańca.