Z trendami wnętrzarskimi jest jak z trendami w modzie. Zmieniają się dynamicznie. Pamiętacie boazerie czy okładziny ścienne? A może mieliście w kuchni szkło lacobel z grafiką? Jeszcze niedawne hity zamieniły się – niestety, prędko – w kity. Ciężko nadążać za modą i co sezon „skuwać” kolejne pomysły ze ścian. W tym wpisie pokażemy kilka starych trendów i kilka sposobów na ponadczasowe rozwiązania, które prędko się nie zestarzeją.
Okładziny ścienne zawędrowały do wnętrz zawędrowały z zewnętrznych części budynków. A ich historia jest dłuższa, niż nam się wydaje. Tak wykańczano budynki w Stanach Zjednoczonych już blisko 100 lat temu.
Boazerie z kamienia
W polskich domach można je znaleźć nie tylko w przedpokojach, gdzie z powodzeniem wyparły one boazerie. Rozpanoszyły się po całych mieszkaniach. Za telewizorami. Dając wnętrzom „naturalny” charakter.
Podobny szał – mniej więcej w połowie ubiegłej dekady – był na kolorowe ściany. W ślad za tą modą marketingowcy prześcigali się coraz to bardziej wymyślnymi nazwami kolorów. Kilkanaście lat temu mieszkania mieniły się różnymi odcieniami łososia i oliwki. A przepraszam, „kroplą szarości”, „królową nocy”, „soczystą papają”, „jesienną mgłą” lub „powiewem mięty”.
Do wyboru, do koloru
Żeby pomalować ścianę na… nowy kolor, trzeba było się nieźle nagimnastykować. Czasami dwukrotnie malowanie nie dawało rady. W ruch szła więc jaśniejsza farba (jak przy malowaniu włosów), a dopiero potem docelowy odcień.
Albo nakładało się ciemniejszą farbę na jaśniejszą. Przez co pomieszczenia z roku na rok robiły się coraz mniejsze. Nie tylko optycznie. Każda kolejna warstwa farby… zmniejszała liczbę naszych metrów kwadratowych.
Na szczęście „cytrusową żorżetę”, „pustynny szlak” lub „waniliowy shake” wielu z nas porzuciło na rzecz dobrze sprawdzonej i uniwersalnej bieli (jeśli nie mamy pomysłu, to lepiej postawić na nią). Oczywiście śnieżnobiałej.
Boazerie, luksfery czy kaseton
Oj, czego ludzie nie potrafią zamontować w swoich domach, jak już nie mają pomysłu, co jeszcze by tu zepsuć.
Zrywaliście kiedyś kasetony z sufitu, spod których sypały się ususzone ciałka karaluchów? Widzieliście kiedyś popielniczkę z luksferów? A może Wasz wujek palił w piecu boazerią? Tak się kończyły owe mody.
Oczywiście, wszystkie te „elementy” od czasu do czasu wracają. I przeżywają drugą młodość. „Najlepiej” mają Ci, którzy nie zmieniają wystroju. Od czasu na czasu są na fali. Wystarczy np. oszlifować boazerię i… pomalować ją na biało.
Zobacz także: Zaczęliśmy malowanie dachów!
Meblościanki, fototapety, meble z palet
O meblościankach mało kto już pamięta. Można je oglądać chyba już tylko na zdjęciach na otodom.pl, gdy ktoś pozbywa się mieszkania, które na dobicie jeszcze wynajmowali studenci.
Kiedy ostatni raz widzieliście jakąś fototapetę? Macie jeszcze w domu lub na balkonie meble z palet? Czy za kanapą w Waszym salonie nie majaczy jakiś nadruk naklejony na ścianie? Czy nad Waszymi głowami nie straszy dwupoziomowy sufit z halogenami?
Rewolucji w Waszych domach robić nie zamierzamy. Wiadomo, że domy się zmieniają. Ewoluują.
Najpierw wysłużone meble trafiają do mniej odwiedzanego pokoju. Czasem do rodziców. Zwykle podróż z mieszkania do piwnicy lub garażu, jest podróżą w jedną stronę. Bez biletu powrotnego.
Dalsza podróż to najczęściej śmietnik lub… komis (oczywiście zachęcamy do tego drugiego lub do oddawania mebli za darmo).
Co zatem zrobić, żeby nam się mieszkania tak prędko i tak brzydko się nie starzały? Jest na to kilka sposobów.
Zobacz także: Nie wycinamy! Przesadzamy drzewa w Porcie Drzewnym
Czy istnieje wnętrze ponadczasowe?
NIE. Możemy jednak stworzyć „bazę” pod takie wnętrze. Szkielet. Coś, co będziemy przez lata udoskonalać i poprawiać.
PROSTOTA. Proste formy. Drewniane meble. Czasami bielone lub grafitowe. Na podłodze drewno lub płytki drewnopodobne. Stonowane kolory: biel, czerń, beż, grafit. Ale też naturalne brązy, taupe czy ciemne lub oliwkowe zielenie. Mała liczba dodatków. To daje zarówno przestronność, jak i przejrzystość. Oczywiście nie każdy lubi styl nowoczesny. Można go jednak szybko przearanżować. Wszystko zależy od dodatków i naszej wyobraźni. Łatwiej żonglować dodatkami, niż zmieniać co sezon podłogę.
SPOKÓJ. I znów wracamy do kolorów. Spokój uzyskamy dzięki odcieniom beżu, brązu, szarości czy kremowej bieli. To dzięki nim pomieszczenie będzie optycznie większe, ale też bezpieczne i przytulne. Przytulność to także: drewno (albo płytki drewnopodobne), panele, dywan lub miękka wykładzina.
Nowoczesna przytulność to MINIMALIZM. Im mniej drobiazgów, tym lepiej. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku. Nasz dom nie może bowiem wyglądać, jak przygotowane na wizytę pośrednika nieruchomości (jakieś ramki ze zdjęciami też mogą być). Celujmy jednak w proste formy, brak kontrastów. Co odważniejsi mogą spróbować np. surowego betonu.
Grunt to nie ulegać modzie
Bezkrytycznie. Stawiajmy przede wszystkim na NATURALNE materiały. Wspomniane już drewno. Ale też kamień, cegłę, szkło czy wełnę. One się nie starzeją. Jeśli już szukamy wzorców, to sięgnąć można po zestawienia kolorystyczne z dawnych obrazów (zobaczcie, jak barwy łączyli mistrzowie). Inspirujmy się. Szukajmy.
KLASYKA czy PROSTOTA? Wybór tak naprawdę należy tylko do Ciebie i Twojej wyobraźni. W tym przypadku najważniejsza jest jednak konsekwencja. Albo jedno, albo drugie. Ale na pierwszym miejscu powinno być to, żeby wnętrze podobało się przede wszystkim TOBIE i Twoim bliskim.
Zdjęcia pochodzą z serwisu Pixabay.com.